Need for Speed: Carbon był w
porządku, ale teraz, kilka miesięcy po premierze, na pewno nie oceniłbym go tak wysoko. W miarę grania „wyłaziły” z
niego coraz to nowe wady i małe usterki, które stopniowo, acz konsekwentnie odstraszały graczy. Do tego znakomite
wejście na rynek Test Drive Unlimited spowodowało, że oczekiwania względem jedenastej części Need for
Speed dramatycznie wzrosły. Przed Pro Street naprawdę trudne zadanie – wszystko wskazuje na to, że koncepcja gry
wprowadzona wraz z pierwszym Undergroundem już się wypaliła i pora na prawdziwą „rewolucję prędkości”.
Opublikowany pod koniec maja w internecie pierwszy trailer był dla wielu prawdziwym szokiem. Nie tylko z powodu tego,
co pokazywał. Bodaj nigdy jeszcze Elektronicy nie zaczynali kampanii związanej z najnowszym NFS tak szybko. A
to widoczny znak, że poważnie potraktowali ostrzeżenie otrzymane od konkurencji. I wszystko wskazuje na to, że w grze
naprawdę nastąpi bardzo dużo istotnych zmian.
Najprawdopodobniej nie będziemy już nielegalnie śmigać nocą po mieście. Tak, tak, Panowie i Panie, Need for Speed
wkracza na tory wyscigowe! No, może bez przesady, TOCA to to nie będzie, ale nawiązania do trybu URL z
Undergrounda 2 są jak najbardziej na miejscu. A stara electronicartsowa zasada mówi, że pierwsze trailery pokazują z
reguły to, co będzie daniem głównym nowej produkcji. Efektowna kraksa czarnej RX-7ki obrazuje wszystko. Uszkodzenia
wracają! Pro Street ma więc szansę być pierwszym od czasów genialnego Porsche NFSem, w którym nie będzie można jeździć
po ścianach. Oto, co na ten temat ma do powiedzenia John Doyle, szef projektu z ramienia EA Black Box:
"Ludzie wyrosli już z koncepcji "Szybkich i Wsciekłych", neonów, błyskotek i tak dalej, i teraz chcą zająć się
osiągami, budować bardzo szybkie maszyny i sprawdzać je na torze. [...] Kraksy będą naprawdę widowiskowe, jesli
uderzysz w scianę, to stal na zderzaku wygnie się dokładnie tak, jak powinna, a jesli w wyniku uderzenia odpadnie Ci
koło, to odbijając się, będzie ono mogło nawet uszkodzić samochód jadący za Tobą!”
Pożegnajmy więc policję, miasto, latarnie dookoła tras i ruch uliczny, a przywitajmy się z torami wyscigowymi, gdzie
jeden błąd będzie oznaczał odpoczynek na scianie z opon i wizytę w warsztacie! Po latach jazdy „pancernymi” autami z
obu Undergroundów, Most Wanted i Carbona tak drastyczny zwrot w stronę realizmu zderzeń to bardzo pozytywna
niespodzianka. Bardziej doswiadczeni gracze wiedzą na pewno, że jednym z większych nonsensów poprzednich częsci była
możliwosć jeżdżenia po scianach, która w pewnych sytuacjach okazywała się najlepszą metodą pokonania jakiegos zakrętu.
W Pro Street próba wykonania takiego wallride'u skończy się co najmniej efektownym dachowaniem.
Całkowicie zmieni się też podejscie do tuningu. Wszyscy pamiętamy te urocze paseczki, kreseczki i kwadraciki, które
odpowiadały za osiągi auta w poprzednich NFSach. Także i one powędrują do lamusa (lepiej późno, niż wcale...). Według
zapowiedzi Doyle'a w Pro Street będziemy budować nasze auto od podstaw (!), łącząc ze sobą poszczególne elementy
karoserii, podwozia i mechaniki. Całosć ma być jednak mocno nastawiona na wyniki, więc nie spodziewajcie się
subwooferów wielkosci fotela. Za to na filmiku i screenshotach wyraźnie widać, że RX-7 ma inne felgi na przednich i
tylnych kołach – to swoista zapowiedź, jak bardzo daleko będziemy mogli się posunąć w personalizacji naszego auta.
Rzecz jasna rozbudowana zostanie opcja Autosculpt, umożliwiająca modyfikowanie wyglądu częsci według własnego uznania.
Oprócz tego będziemy mogli zapisać cały schemat tuningu i udostępnić go na przykład koledze, słabiej radzącemu sobie z
dopieszczaniem wozu lub też po prostu opublikować w Internecie. Nie nastawiajcie się jednak w tej kwestii zbyt
entuzjastycznie, ci najlepsi i najszybsi z pewnoscią zachowają swoje sekretne ustawienia tylko dla siebie.
Wróćmy jeszcze na moment do kwestii torów. Jak wiadomo, będą one głównymi arenami wyscigów w Pro Street. Elektronicy
zadbali jednak, żeby nie były to zwykłe, wymyslone trasy. Wysłali swoich ludzi do najsłynniejszych miejsc związanych z
amatorskimi wyscigami i postarali się o ich odwzorowanie. W jedenastej częsci Need for Speed będziemy rywalizować na
PRAWDZIWYCH trasach, rozlokowanych w różnych miejscach na całym swiecie, w tym rzecz jasna w kolebce streetracingu –
Japonii.
Gra, która ukaże się na wszystkich możliwych platformach jednoczesnie – w tym na nextgenach – musi zaoferować cos
ekstra, jesli chodzi o oprawę graficzną. I po raz kolejny wystarczy zerknąć na trailer, by przekonać się, na co
położono nacisk przy okazji Pro Street. To wszędobylski dym, wydobywający się z rur wydechowych, spod palonych opon
czy z silnika w wyniku kraksy jest tym elementem, który według autorów gry będzie przyciągał uwagę. W jego
odwzorowaniu posunięto się tak daleko, że chmury znad wozu przeciwnika będą mogły nawet przysłonić nam drogę, co w
oczywisty sposób utrudni jazdę. Rzecz jasna, nie zabraknie też poprawionych efektów odbicia swiatła, wszystkie auta
wyglądają teraz bardziej jak hiperautentyczne samochody z TDU niż ładnie odwzorowane, ale jednak kreskówkowe pojazdy z
Carbona. Na razie nie wiemy nic, niestety, czy do gry powróci widok zza kierownicy, ale kto wie, może i tutaj
Elektronicy zrobią nam miłą niespodziankę?
Tradycyjnie znajdzie się też cos dla fanów kobiecej urody. W nowej częsci NFS nie może bowiem zabraknąć dyżurnej
panienki. W poprzednich grach tę rolę pełniły m.in. Brooke Burke, Josie Maran (zdaniem wielu fanów najbardziej
urodziwa dziewczyna, jaka kiedykolwiek wystąpiła w serii – grała w NFS: MW) czy Emmanuele Vaugier. Teraz strój, a może
raczej jego brak, z logiem NFS na biuscie przypadnie Krystal Forscutt. Panna ma 21 lat, pochodzi z Australii i
wypromowało ją reality show Big Brother. Rzecz jasna ma też za sobą sesje w przeróżnych magazynach dla panów, więc z
pewnoscią wie, jak ładnie wyglądać – lub też jest wdzięcznym materiałem dla photoshopowych retuszy, ale to oceńcie już
sami. Obecnosć dziewczyny wskazuje jednak na to, że najprawdopodobniej zachowany zostanie „fabularny” koncept
towarzyszący grze od pierwszego Undergrounda.
Na koniec zostawiłem najlepsze – auta. Sól każdej gry wyscigowej, rzecz jasna, także serii Need for Speed, mimo iż pod
względem ilości samochodów poprzednie części nie rozpieszczały graczy. W Pro Street zostanie zachowany podział na
egzotyki, tunery i muscle cary, i niemal na pewno można się spodziewać, że gra jeszcze mocniej postawi na „zwykłe”,
niemalże drogowe pojazdy kosztem supersportowych bolidów w rodzaju Aston Martina DB9. Swój powrót zapowiedziała już
Honda, rzecz jasna, nie zabraknie Mazd, na czele z promującą grę RX-7ką. Pojawi się na pewno ulubiona przez fanów
streetracingu, a znielubiona przez graczy Undergrounda 2 Corolla '86 (pieszczotliwie zwana przez graczy multiplayer
„tosterem”), pojeździmy także Acurą RSX, Mitsubishi Eclipse, Plymouthem HEMI Cuda i Audi RS4. A wnikliwe oczy fanów
już dostrzegają na screenshotach kolejne auta, takie jak Corvette czy 911. A zatem wygląda na to, że z tymi
supersportscarami nie będzie jednak tak źle.
Wciąż pozostała jeszcze cała masa niewiadomych – tryby gry, wśród których potwierdzona jest tylko kolejna nowość,
synchroniczny drift oraz nieśmiertelny circuit, multiplayer, pełna lista samochodów i wiele, wiele innych rzeczy,
które zdecydują, czy Pro Street będzie naprawdę tym, na co czekają wszyscy fani serii. Miejmy nadzieję, że zapowiedzi
Doyle'a sprawdzą się, bo gracze naprawdę dorośli i nie chcą już obijać się po ścianach świecącymi samochodami,
wchodzącymi w nadświetlną po użyciu nitro.
wp.pl
Cena tej gry (gram.pl) na dzień dzisiejszy wynosi: ???
|